Zduplikować panu konto?
Korzystając z urlopu udałem się do placówek kilku banków, bo porządki w finansach robić trzeba, a taka mała „rozpierducha” zawsze raduje serce. Jeszcze się nie zdarzyło, żeby nie było wesoło podczas moich bankowych działań. Tak było i tym razem. Poczytajcie.
Jak zamknąć kartę kredytową
W pierwszym banku zrezygnowałem z karty kredytowej. I tak jej nie używam a bankowi eksperci wymyślili sobie prowizję „za posiadanie”. Poprzednio skończyło się tak, że odmówili zamknięcia karty bez konsultacji z ekspertem przez telefon.
Tym razem szykowałem się na „gwiezdne wojny” a tu pani dała formularz rezygnacji, który po przeczytaniu podpisałem a pani terminalnie przecięła kartę. Która ostatecznie zostanie rozliczona i zamknięta za miesiąc Nono, postęp, zmiana procedur, wreszcie się da.
Jako czołowy lokalny prowokator, na odchodne, rzuciłem:
a nie będą teraz do mnie dzwonić konsultanci, żebym się rozmyślił?
Kobieta zamyśliła się:
a wie pan co, to całkiem możliwe.
I tak sobie myślę, że gdy zadzwonią, to wyrażę ubolewanie, że ja to bym i pewno karty się nie pozbywał, ale pani w banku mi ją „kilim” zrobiła i nie ma już niestety tematu.
Już prawie amerykański obywatel
To wszedłem do drugiego banku, co też sobie prowizję za niewystarczająco wykorzystywaną (mrrrrau!) kartę wymyślił. W kwestiach prowizji to jestem ekspertem – szczególnie jeśli chodzi o przyjmowanie informacji od banku, który zapragnie informować mnie za pomocą płytek CD.
Kartę oddałem, w końcu stateczny i żonaty człowiek jestem, nie będę kart niecnie za pieniądze wykorzystywał (pod osłoną nocy?). A pani mnie pyta, uaktualniając dane, czy aby nie posiadam… amerykańskiego obywatelstwa! Zaskoczyła mnie na dwie milisekundy, ale cóż, ja bardzo lubię takie niespodziewane słowne potyczki. Poprosiłem więc, jeśli to jest w jej gestii, że może mi w pakiecie do konta dorzucić. I już, już się witałem z Teksasem i tym rzędem karabinów, co sobie nabędę, żeby na strzelnicy później wdychać zapach napalmu o poranku a tu … ZONK. To niestety standardowe pytanie narzucone jakimś tajnym układem europejsko-amerykańskim. Ponoć wszystkich będą o to pytać. Na nic moje zapewnienie, że kiedyś, dawno, dawno temu byłem Murzynem i grałem w NBA. Nie i już. Z obywatelstwa nici.
Przy okazji, absolutnie zagadana przeze mnie sympatyczna pani nieopacznie zdradziła mi lokalizację jeszcze jednego banku w mojej miejscowości. Zdziwiłem się, u nich jeszcze konta ani karty nie miałem. I jest to świetny punkt wyjścia do kolejnej wizyty w banku.
Zduplikować panu konto?
Ale żeby nie było tak optymistycznie i „różołkowo”, to wczoraj jeden ze starszych osobników w mojej rodzinie pojechał (w asyście) uaktualniać adres przypisany do konta w banku. Obsługiwała go jakaś nowa adeptka sztuki bankowej. Wszystko było dobrze do momentu, w którym poprosił o wypłatę pieniędzy z konta.
Okazało się, że na koncie ma równe i absolutne zero. I to w każdej możliwej walucie. Zero i już. Choć jeszcze minutę wcześniej środki na koncie były. Otóż co się stało?
Pani tak skutecznie klikała, że zduplikowała konto. A środki finansowe niestety oporne są na rządowe programy socjalne, w tym na 500+, i rozmnożyć się nie chciały – zostały na starym rachunku. Tymczasem nowego (z zerowym saldem) zamknąć nie można było bez współudziału centrali.
Po pół godzinnym oczekiwaniu centrala (w łaskawości swojej) duplikat usunęła.
I na tym postanowiłem zamknąć aktywność bankową anno Domini 2016.
U mnie karta kredytowa ciągle kwitnie :D ale z aktualziacją danych w moim banku mam problem od lat kilku :) W tym jednym miejscu an świecie nadal jestem panną Anna :D
Zamknięcie mojej karty kredytowej poszło sprawnie. Nie miałam już w tym banku żadnej usługi, pozamykałam wszystko, a na koniec pani do mnie, że mam podpisać oświadczenie FATCA. Gdybym wcześniej o tym nie słyszała, zgłupiałabym totalnie. Ale że wiedziałam o co kaman, pytam tylko :
– Po co? Skoro nie jestem już państwa klientką?
– Ależ jest pani, bo mamy dla pani propozycję nowej karty, tym razem darmowej.
– Nie. Dziękuję. To już nie muszę podpisywać?
– Musi pani, taki wymóg.
– Ale już nie jestem klientką.
– Jest pani. Potencjalną.
Czyżby wzięła z ślub z bankiem, który nie daje rozwodu? Tylko separację? :-)
Ty to masz przygody z tymi bankami. Ja pamiętam, jak poszłam uaktualnić dane – nazwisko mi się po ślubie zmieniło. Pan poklikał, pozmieniał. Kartę debetową nową zamówiłam, miała pocztą przyjść. I faktycznie przyszła po paru dniach, ale… ze starym nazwiskiem. Mało tego, zalogowałam się na konto internetowe i ku mojemu zdziwieniu okazało się, że tam też widnieje moje panieńskie nazwisko. Mało tego, widniało ono dwukrotnie, bo wpisano je również w okienko z panieńskim nazwiskiem matki. Genialne :D
W kwestiach bankowych nauczyłem się, że jest lojalność bez wzajemności. Jak bank mi nalicza opłaty, które mi nie pasują , to przenoszę się gdzie indziej. Tu nie warto być lojalnym.